O
tym serniku marzyłam całą długą zimę. Jest lekki, ma kwaśną
nutę rabarbaru i śmietankową słodycz, wręcz uzależniający,
pierwszy wiosenny, w oczekiwaniu na szalony sezon truskawkowy wręcz
niezbędny.
Składniki:
1
kg sera mielonego takiego z wiaderka, ale bez dodatków smakowych
300
ml śmietanki kremówki 30 %
1
paczka biszkoptów o dowolnym kształcie i rozmiarze
1
szklanka cukru pudru
4-5
łyżeczek żelatyny
3
łyżki cukru waniliowego (najlepiej z naturalnej wanilii)
1
pęczek rabarbaru (użyłam takiego jak na zdjęciu, czyli ok. 1 kg,
po obraniu skórki na pewno dodatkowo stracił na wadze)
¾
szklanki cukru
2
galaretki malinowe
½
szklanki + ½ szklanki + 2 szklanki wody
Rabarbar
obieramy ze skórki i kroimy na jednocentymetrowe kawałki. Wrzucamy
do garnka, zalewamy połową szklanki wody i wsypujemy cukier.
Gotujemy do czasu aż rabarbar się rozpadnie (ok. 5-7 min.), kiedy
już będzie miękki możemy pomóc sobie tłuczkiem do ziemniaków.
Zestawiamy z ognia, dosypujemy 1 galaretkę malinową i mieszamy
chwilę do jej rozpuszczenia. Odstawiamy do ostygnięcia. Dużą
tortownicę lub zwykłą blachę do pieczenia o wysokich brzegach
wykładamy biszkoptami. Rozpuszczamy żelatynę w ½ szklanki gorącej
wody, śmietankę ubijamy z cukrem waniliowym. W misce miksujemy ser
z cukrem pudrem i rozpuszczoną żelatyną, dodajemy ubitą śmietanę
i łączymy wszystko za pomocą łyżki. Szybko wykładamy na
biszkopty i wyrównujemy i do lodówki. Drugą galaretkę
rozpuszczany według przepisu na opakowaniu i odstawiamy do
ostygnięcia. Stężały ser zalewamy ostudzoną masą
rabarbarowo-malinową i znowu do lodówki do czasu aż się zetnie.
Na koniec polewamy sernik ostudzoną galaretką malinową i ostatni
raz wędruje do lodówki, a potem już tylko zajadamy. Wbrew pozorom
przygotowanie tego sernika
nie jest strasznie czasochłonne, poszczególne warstwy tężeją
dość szybko. Efekt jest warty zachodu a goście zachwyceni smakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz